czwartek, 31 lipca 2008

sex-teroryzm


UWAGA !!!
Poszukiwany groźny sex-terrorysta,
uwodziciel,
pies na niewiernych cnotę,
sprawca wielu ciąż,
amator wodnej faji
etc...
al-bin-ubraha-salam-wiesz-OK'ejku.

środa, 30 lipca 2008

apator kocha polonie...


"apator kocha polonie,
polonia kocha apatora"
czyli
dwugłos w sprawię metropolii
bydgosko-toruńskiej...

wtorek, 29 lipca 2008

fucking bored


nuda,
nic sie nie dzieje,
w każdym bądź razie nic o czym warto pisać,
dni mijają bez konsekwencji,
lekko przeciekają pomiędzy palcami,
bez rewelacji,
ale
i bez rozczarowań,
z każdą chwilą czuję się lżejszy,
wkrótce pewnie będę jak te chmury na niebie,
nikt mnie nie dogoni...

poniedziałek, 28 lipca 2008

poniedziałkowe dziewczyny


Poniedziałkowe dziewczyny,
zmęczone,
z resztkami wczorajszego makijażu
siedzą nad ciepłym piwem.
Palą długie i cieńkie papierosy.
Marzą.
Ćwiczą znudzone miny i powłóczyste spojrzenia.
Czas stanął w miejscu,
wskazówki zegara nad barem uparcie wskazują "za piętnaście"
Nic się już tego wieczora nie wydarzy.
Książe z bajki przeszedł właśnie na zasiłek,
a ostatni błędny rycerz zmęczony śpi na barze.
Z sufitu, po jedwabnej nitce spływa pająk...

niedziela, 27 lipca 2008

truskawki na śniadanie


Ostatnie już tego lata.
W Tatrach deszcze i powódź,
Kuba obchodzi 55-ta rocznicę rewolucji,
przywódca brytyjskiej Partii Konserwatywnej David Cameron
odzyskał swój skradziony rower,
a Papież wybiera się na wakacje.
Jak to w lipcu...
Ja tymczasem
spokojnie całkiem,
truskawki w cukrze,
łyżeczką prosto ze słoika
co mi Mała z Zadartym Noskiem
przed wyjazdem przyniosła.
Ona pewnie teraz gdzieś u Niemca,
w barze przy aUtobaMiE,
piwo za marne parę euro na godzinę
kierowcom tirów,
a ja tu kawa,
rogal z masełkiem
i te truskawki...

sobota, 26 lipca 2008

możliwe niemożliwego


"Powodzenie lub niepowodzenie każdego naszego przedsięwzięcia
więcej zależy od przeważającego w nas nastroju,
niż od czegoś innego.
Więcej nawet, niż od sił do pracy, od inteligencji,
bystrości i pilności.
Kto oczekuje nieszczęścia,
prosi o to nieszczęście
i otrzyma je..."

Prentice Mulford (1834–1891),
amerykański pisarz, filozof, dziennikarz, żeglarz
Zajmował się też poszukiwaniem złota,
i połowem wielorybów.
Przez pewien czas wydawał własną gazetę.
Dwa lata spędził w Anglii,
po powrocie zamieszkał w zbudowanej przez siebie chacie
i własnym sumptem wydawał eseje.
Mało znany,
zaliczany jest do grona nowożytnych humanistów - samouków.
Zmarł z niewiadomych przyczyn
podczas podróży łódką do miejsca urodzenia...

piątek, 25 lipca 2008

tango novo


Esbrez jest tancerzem tango nuevo,
znanym jako El Pulpo czyli "Ośmiornica"
a to ze względu na płynny
a przy tym dość skomplikowany sposob w jaki tańczy.
Stworzył nowe figury tanga,
ocho loco,
sentada girada,
elevador,

czy
el elástico.
Stosuje i rozwija figury
sacadas con agarre,
oraz nowe kombinacje
enganche.
Styljego jest na tyle znany,
że o tancerzach wykonujących podobne ruchy i figury mówi się,
że wykonują pulpeadas...

czwartek, 24 lipca 2008

klimecki


Sławek Klimecki -
jeden
mądry
człowiek
z
Wrocławia,
mój
tatrzański partner
(cokolwiek to znaczy...)

środa, 23 lipca 2008

nie licz na nic


"palę papierosa, wyrzucam co jakiś czas pełne paczki do rzeki.
chodzę powoli albo szybko,
siedzę, najczęściej jednak stoję.
gadam, nic nie mówię,
wszystko co wypowiadam za chwilę jest głupie
lub w najlepszym przypadku nie ważne.
jestem pewien, mocno powątpiewam,
jestem pewien - tym razem, że NIE.
śmierdzę, rozkoszuję się swoim przepięknym zapachem.
kocham, rzadko nienawidzę,
a jeżeli do tego dojdzie to myślę o tym ze smutkiem.
jestem mądry,
trudno uwierzyć, że do takich poziomów debilności mogłem dojść.
jestem smutny,
wcale nie,
tylko się zastanawiam, albo nie widać że się uśmiecham.
czuję się świetnie,
nie mam najmniejszego zainteresowania swoim samopoczuciem.
jestem powściągliwy,
spacerując po parku, wącham nocne, majowe zapachy.
wykonuję czynności sexualne,
raczej zajmuję się czymś innym.
rozmawiam,
szukam sposobu by opuścić rozmówcę
i jak powiedzieć mu żeby się trochę odsunął.
robię coś,
udaję że coś robię,
nie udaję - nic nie robię.
patrzę na szklankę wypełnioną piwem,
nie mogę zrozumieć dlaczego.
szukam wzrokiem ulubionych twarzy,
marzę o miejscach gdzie nie ma żadnych twarzy.
jestem zadowolony,
jestem wkurwiony
i mówię słowa,
których mówić nie chcę..."

sławek "janic" janicki
współzałożyciel
Fabryki Rzeźb Gadających ze Sobą
MÓZG

wtorek, 22 lipca 2008

paradoks Algola


Paradoksem Algola nazywana jest sytuacja gdy w układzie podwójnym
składniki tego układu wydają się ewoluować niezgodnie
z przyjętą drogą ewolucji gwiazd.
Zasadniczą cechą procesu ewolucji gwiazd jest
zależność jego tempa od masy gwiazdy.
Im większa jest masa gwiazdy,
tym szybsze jest tempo jej ewolucji
i tym szybciej odchodzi ona od ciągu głównego
i przechodzi przez fazę podolbrzyma czy olbrzyma.
W przypadku Algola (β Per),
gwiazdy zmiennej w gwiazdozbiorze Perseusza,
zwanej też z arabska Al Ra's al Ghul,
czyli Głowa Diabła,
obserwujemy coś zupełnie przeciwnego.
Składnik mniej masywny jest już podolbrzymem,
a drugi o masie znacznie większej pozostaje jeszcze na ciągu głównym.
Niezgodność ta wynika z występującego często w układach podwójnych
przepływu materii pomiędzy składnikami.
Przepływ ten zaburza istotnie normalny proces ewolucji gwiazdy,
powodując utratę materii przez składnik masywniejszy
na rzecz składnika mniej masywnego.
Jeśli przepływ ten ma miejsce na późnym etapie ewolucji masywniejszego składnika staje się on gwiazdą zaawansowaną w ewolucji
przy nieproporcjonalnie do wieku małej masie.
Jednocześnie mniej masywny, pierwotnie, składnik staje się gwiazdą nieproporcjonalnie młodą ewolucyjnie w stosunku do swojej, powiększonej, masy...

niedziela, 20 lipca 2008

z opowieści okragłego stołu


Wyleniały Sir Lancelot z Jeziora
stoi oparty o bar i spija cierpkie wino.
Z spode łba przygląda się młodym dziewczynom
które przychodzą tu z jeszcze młodszymi chłopcami.
Wie doskonale, że jego czas już minął.
Nie zdobędzie Świętego Grala,
Ginewra dawno już odeszła z królem Arturem.
a na domiar złego Merlin okazał się być oszustem
żerującym na ludzkich słabościach.
Pani z Jeziora nie uprzedziła go o tym
i teraz biedak szuka najkrótszej drogi do domu.
Mógł przynajmniej przez jakiś czas żyć złudzeniami.
Dziś powoli pogrąża się w bezruchu...

sobota, 19 lipca 2008

zobaczyć bydgoszcz i umrzeć


O zmierzchu, kiedy noc powoli się kładzie nad dachami,
drzewami i zaułkami Bydgoszczy
powracam do ucieleśnionego snu o moim dzieciństwie.
Tutaj właśnie dotarłem, kiedy zaszedłem najdalej jak mogłem:
do zmysłowego obrazu utraconego i odzyskanego raju,
do tego miejsca na ziemi pod łagodnymi gwiazdami,
gdzie dorosły mężczyzna łatwo może sobie wyobrazić,
że jego własna śmierć nie jest szczególnie groźna ani trudna...
W istocie owej lipcowej nocy w Bydgoszczy
byłoby łatwo się narodzić i łatwo umrzeć w swoim własnym miejscu na ziemi...

Jacques Werup - "Zobaczyć Bydgoszcz i umrzeć"

Jacques Werup to urodzony w Malme, w 1945 roku muzyk, który został pisarzem,
i pisarz, który został artystą scenicznym,
przy czym te role nakładają się na siebie.
Zadebiutował w 1971 r.
W swym dorobku ma ponad 30 powieści i zbiorków poezji,
m.in. „Żyj długo, umieraj młodo”,
”Późne podróże Casanovy”, „Śmierć pornografa”, „ 48 wierszy z Österlen”.

piątek, 18 lipca 2008

czwartek, 17 lipca 2008

strength


Oto opanowałeś trudną sztukę zjednywania sobie ludzi,
i panujesz nad swoimi negatywnymi emocjami.
Cechuje Cię wyrozumiałość
i nieegoistyczny wgląd w sprawy innych.
Twoja siła równa jest wielkości Twego serca.
Możesz teraz przystąpić do działania.
Prawdopodobnie nikt nie będzie mógł odmówić Ci współpracy
oraz chętnie będzie dla Ciebie pracować
i choć efekty będą widoczne dopiero po pewnym czasie,
wszystko pójdzie po Twojej myśli.
Postępuj według określonego planu
i nie łam dotychczasowych norm.
Masz moralne prawo i wielką moc do osiągnięcia sukcesu...

środa, 16 lipca 2008

wiesz-OK zdegustowany...



po czternastu latach
przesiadywania przy barze
trafiłem do menu...
tequila
gin
&
grenadina
takim wytrawnym dziś bardziej...

poniedziałek, 14 lipca 2008

szkoła bydgoska


rozenbaum
budzbon
wiesz-OK
made by zbyziel
czyli
co się stało z naszą klasą...

niedziela, 13 lipca 2008

uno mas ?


Tańczenie z jednym partnerem to pewne popełnienie błędu.
Partnerki powinny brać lekcje u różnych nauczycieli
o różnych stylach.
Powinny umieć się przystosowywać.
Muszą widzieć różnorodność stylów i technik
zanim rozwiną swój własny styl.
Błędem jest studiowanie techniki z jednym nauczycielem,
a następnie próby używania tej techniki z każdym.
Partnerki te nie zdają sobie sprawy,
że tango posiada wiele stylów,
wielu tancerzy
i wiele technik.
Pięć prywatnych lekcji z jednym mistrzem uczy Cię
jak tańczyć z nim w jego stylu,
ale nie z pięćdziesięcioma innymi tancerzami...

piątek, 11 lipca 2008

kurs percepcji rzeczywistości


LEKCJA 4: Potęga Myśli
Jaką potrzebę ma ciało biologiczne?
Nic nie ulega zmianie prócz tej części nas samych,
która postrzega rzeczywistość.
Prędkość myśli jest nieskończona
Wszystkie światy włączając nasz świat, są miejscem ukrycia naszych zmysłów.
Czy zdarza ci się czasami odczuć euforię
a tym samym nie odczuwać żadnych ograniczeń swojego ciała?

środa, 9 lipca 2008

małgorzata


Nie sposób oswoić się ze śmiercią.
Śmierć bliskiej osoby jest jest w drogą w dół po znanych,
lecz pogrążonych w mroku schodach.
Chodziłeś nimi milion razy i wiesz,
ile stopni jeszcze przed tobą,
ale gdy chcesz stanąć na następnym,
okazuje się, że go nie ma.
Potykasz się i nie możesz w to uwierzyć.
I od tej pory będziesz się tam potykał często,
ponieważ,
jak wszystkie rzeczy,
do których przywykłeś,
ten brakujący stopień stał się cząstką ciebie...
za J. Carroll czytając jego "Głos naszego cienia"

wtorek, 8 lipca 2008

neuralgia międzyżebrowa


bóle w klatce piersiowej;
umiejscowione w jednym, konkretnym miejscu...
mają charakter kłujący , przeszywający...
trwają najczęściej krótko,
czasami dosłownie sekundę,
powtarzając się wielokrotnie...
zależne od pozycji i ruchów ciała,
nasilając się w konkretnej pozycji
przy konkretnym ruchu.
kaszlu...
można też zaobserwować „bolesność uciskową”
nasilenie bólu przy uciśnięciu miejsca,
w którym ból jest zlokalizowany...
nerwoból, przypadłość zupełnie banalna,
choć wielce upierdliwa...

poniedziałek, 7 lipca 2008

the day after


"Najwięcej energii kosztują człowieka te wszystkie abstynencje..."
St.I.Witkiewicz

niedziela, 6 lipca 2008

zodiak


"Na początku jest Aries, czyli Baran - rozpustny pies; i ten nas płodzi,
dalej Taurus, czyli Byk - ten, pierwsza rzecz, guza nam nabija;
wreszcie Gemini, czyli Bliźnięta - to znaczy Cnota oraz Występek.
Chcemy sięgnąć po cnotę,
ale oto pojawia się Cancer, czyli Rak i odciąga nas wstecz;
a gdy do Cnoty dochodzimy,
na scieżce leży Leo, ryczący Lew -
kilkakroć srogo kłapnie paszczęką i groźnie łapą uderzy;
zmykamy i pozdrawiamy Virgo, Dziewicę;
to nasza pierwsza miłość;
żenimy się i już mniemamy, żeśmy na wieki szczęśliwi,
gdy bęc !
nadchodzi Libra, czyli Waga - waży się szczęście
i stwierdza, że go brak;
a kiedy siedzimy strapieni, Boże, jak nie skoczymy,
bo Skorpio, czyli Skorpion wyciął nas z tyłu;
leczymy właśnie ranę, gdy oto brzdęk !
- już lecą zewsząd strzały;
to sie zabawia Sagittarius, czyli Strzelec.
Właśnie wyrywamy wbite bełty, a tu na bok!
Leci taran:
Capricornus, czyli Koziorożec grzmi cwałem przed siebie i zwala nas na łeb na szyję;
wtem Aquarius, czyli Wodnik wylewa na nas cały potop i toniemy,
zwijamy się w kłębek wraz z Pisces, czyli Rybami i idziemy spać.
Oto kazanie wypisane na niebie wysokim,
słońce przez nie co roku przebiega,
a przecież wychodzi całkiem żywe i ochocze..."

Herman Melville
"Moby Dick or the White Whale"

czwartek, 3 lipca 2008

39°C (w cieniu...)


W opustoszałym z powodu upału mieście z polecenia premiera
o porządek dbają dwaj Starsi Panowie.
Pomaga im przybyła z Londynku Zdroju
żeńska Drużyna Przeciwudarowa im. Kupały
z piękną Zuzanną na czele.
Do miasta przyjeżdża Ambasador egzotycznego państwa.
Niestety, nikt nie przygotował powitania
i obrażony gość składa ostrą notę.
Starsi Panowie starają się załagodzić sytuację,
pomaga im w tym piękna kasjerka z baru mlecznego, Basia.
O jej względy ubiegają się robotnik drogowy Albin,
subiekt z Domu Mody,
a także sam Ambasador.
Honor miasta chce ratować także Miss Upału, piękna Grzanka.
Po wielu perypetiach konflikt zostaje zażegnany,
a wieczorny deszcz ożywia życie w mieście...

środa, 2 lipca 2008

tango a zdrowie...


Lekarze są jednomyślni - tango powinniśmy tańczyć jak najczęściej.
Kilka kwadransów spędzonych na parkiecie
nie tylko korzystnie wpłynie na naszą sylwetkę
(spalimy w ten sposób nawet 300 kcal /godz) i mięśnie,
ale także, jak wynika z najnowszych badań,
na kondycję naszego układu nerwowego.
Zdaniem dr Patricii McKinley z amerykańskiego McGill University
najlepiej sprawdzi się tu ogniste argentyńskie tango.
Taniec ten wymaga nie tylko świetnej koordynacji wzrokowo ruchowej, ale i koncentracji, zapamiętania poszczególnych kroków i figur.
Aby potwierdzić zbawienny wpływ tańca na nasze szare komórki,
McKinley zafundowała 15 seniorom (68-91 lat) kurs tanga.
Równolegle tyle samo starszych osób uczęszczało na inne kółka zainteresowań.
W międzyczasie taka sama liczba starszych osób
należąca do grupy kontrolnej chodziła na regularne spacery.
Już po pierwszych lekcjach tańca samoocena ochotników znacznie wzrosła, poprawiło się ich samopoczucie i nastrój
(od trzeciej lekcji wszyscy uczestnicy zarzucili wygodne dresy na rzecz wykwintnych kreacji).
Po dziesięciu tygodniach McKinley poprosiła wszystkich badanych o wykonanie kilkunastu testów sprawdzających pamięć i sprawność intelektualną.
Najlepiej radzili sobie tancerze.
"W tangu każda z par musi myśleć kilka kroków na przód, przewidywać ruchy pozostałych tancerzy, by się nie zderzyć" - tłumaczy McKinley - "Uczestnicy poprawili swoją zdolność do podziału uwagi, dzięki czemu mogli wykonywać dwie różne czynności naraz..."

wtorek, 1 lipca 2008

z motyką na Motykę


W 1984 mieliśmy po dwadzieścia parę lat, kupione spod lady korkery i liny z Bielska.
Ja mieszkałem w Bydgoszcz, więc byłem wygrany jeśli chodziło o taśmy na pętle i uprzęże. Moją pierwszą uszyłem sobie sam, z szarej, pasamonowskiej taśmy do samochodowych pasów bezpieczeństwa. Mama moja, która wprowadziła mnie na Stawy gdzieś koło 1970-go, z lekka niepokoiła się czy aby mój wynalazek jest bezpieczny, ale Jano ją uspokoił.
Nie wiem, jakich argumentów użył...
Podejrzewam że zadziałała "litworówka" i jego osobisty urok.
Tak więc mieliśmy po dwadzieścia parę lat, radzieckie kochery które poza gotowaniem (najczęściej kisielu...)gwarantowały moc innych, poza-kulinarnych atrakcji i zaczytywaliśmy się w Wilczkowskim.
Byli wśród nas tacy którzy sypali z pamięci cytatami z „Miejsca przy stole” - mi najbardziej w głowie zapadł ten o niejakim Koniarku co to „byłby zawisł na linie, gdyby ta nie była zetlała...”
Była końcówka sierpnia, gdy któregoś wieczora Klimecki powiedział:
„Jutro idziemy na Zamarłą
Mieliśmy już co prawda za sobą parę dróg; coś na Buczynowej, krzyżakowy (krzyżacki?) „Orgazm Dziuni” na Małym Kozim i inne, tym podobne „rzęchy”, ale Zamarła?
W pierwszej chwili myślałem, że żartuje...
Dla mnie, któremu od kołyski prawie, miast bajek czytano Jalu Kurka, Szczepańskiego, Żuławskiego i Zielińskiego, a za jedyny godny do naśladowania wzór stawiano Józefa Oppenheima, Zamarła ciągle jawiła się jak symbol i choć (podobno...) dawno już minęły czasy gdy zmierzenie się z jej południową ścianą stanowiło prawdziwe poważne wyzwanie i było miernikiem twych taterniczych umiejętności, poczułem dziwne mrowienie gdzieś w okolicy końca pleców.
Co tu dużo mówić, po deklaracji Klimeckiego lekko ścierpła mi dupa (ze strachu?)
Tak czy inaczej , kładąc się do śpiwora na „tratwie” modliłem się aby „dupnęło”.
Niech przyjdzie oberwanie chmury, mgła gęstsza niż śmietana u babki z Rusinowej, halny niech się rozdmucha a niebo niech”żabami ciepie”, wszystko byle nie musieć jutro iść ku Pustej...

cdn...