poniedziałek, 11 sierpnia 2008

perseids


Co 133 lata pojawia sie w okolicy kometa 109P/Swift-Tuttle.
Przeleci, machnie ogonem i tyle ją widać.
Za każdym razem, kiedy kometa zbliży się do Słońca,
jej lodowe jądro paruje uwalniając cząstki i grudki pyłu,
które tworzą potem długi warkocz w przestrzeni kosmicznej.
Co roku Ziemia w swej okołosłonecznej wędrówce
wpada na rój meteoroidów związany z tą kometą,
a małe drobiny, które wchodzą w jego skład,
rozpędzone do 59 km/s dostają się do atmosfery i spalają się,
tworząc zjawisko "spadających gwiazd" zwanych Perseidami.
Urania, muza astronomii, sprawiła, że maximum Perseid,
kiedy z nieba sypie się ponad setka spadających gwiazd
przypada akurat w urodzinową noc niejakiego Godfater'a
z Festung Breslau.
Wrocławianina z urodzenia,
japończyka z zamiłowania,
egoisty,
materialisty z zasadą Carpie Diem,
konesera dobrych trunków i cygar,
od października studenta wrocławskiej Politechniki,
prywatnie zaś, starszego z mych synów.
To się nazywa
"dostać urodzinową gwiazdkę z nieba", i to nie jedną, a cały ich "deszcz"...

1 komentarz:

Godfater pisze...

Zły los sprawił, że nad twierdzą Breslau zawisły gęste chmury ale by nie było, takiego prezentu przegapić nie można więc będę się starał z pełnych sił wypatrywać przebłysków między tymi białymi cośiami zasłaniającymi gwiazdy :)