sobota, 25 października 2008

un abanico es un instrumento...


Pisarz angielski Joseph Addison w 1711 roku opublikował satyrę
o Akademii Wachlarza, w której ogłosił,
że kobieta bez wachlarza jest tak nieużyteczna
jak mężczyzna bez szpady.
Jeśli taka Akademia istniała tylko na papierze,
to w kilkadziesiąt lat później królowa Szwecji,
Luiza Mirck, powołała do życia Zakon Wachlarza (1774),
do którego należały co znamienitsze damy dworu.
W nim miały poznawać i strzec tajników tej niewieściej broni.
Dzięki niej mogły być bardziej kokieteryjne
i niepostrzeżenie uwodzić innych mężczyzn
na oczach nieświadomego niczego małżonka.
Ruch abanico przerodził się w sekretny język, pełen aluzji,
w którym kochankowie mogli wyrażać stan swoich uczuć:
gniew, odmowę, obietnicę, groźbę lub wybaczenie...
Wachlarz przyłożony do ust oznaczał - Nie zwracaj na mnie uwagi...
Wachlowanie się bardzo powoli - Jesteś mi obojętny;
lewą ręką - Nie kokietuj tamtej!
Gdy, wachlując się, wychodziła na balkon znaczyło to
- Przyjdę wkrótce;
wejście na salę, zamykając abanico - Dziś nie przyjdę;
poruszanie wachlarz lewą ręką - Jesteśmy obserwowani;
przełożenie wachlarz do prawej ręki - Jesteś zuchwały;
rzucić wachlarz za siebie - Nienawidzę cię!
a pokazywanie wachlarza zamkniętego- Czy mnie kochasz?
Otwierając i zamykając mówiła - Jesteś okrutny;
a gdy otwierała go lewą reką - Przyjdź i zechciej porozmawiać ze mną.
Zasłaniając swą twarz wachlarzem tak,
że było widać wyłącznie oczy,
mówiła
- Szukam znajomości...

Brak komentarzy: