4 lipca 1862 roku łodzią po Tamizie, z Folly Bridge niedaleko Oksfordu ku wiosce Godstow płynęli wielebny Dodgson, wielebny Robinson Duckworth i trzy małe dziewczynki: Lorina Charlotte, Edith Mary i Alice Pleasance...
All in the golden afternoon Full leisurely we glide; For both our oars, with little skill, By little hands are plied While little hands make vain pretence Our wanderings to guide
Ah, cruel Three! In such an hour Beneath such dreamy weather, To beg a tale of breath too weak To stir the tiniest feather! Yet what can one poor voice avail Against three tongues together?
Imperious Prima flashes forth Her edict to 'begin it'- In gentler tone Secunda hopes 'There will be nonsense in it!' - While Tertia interrupts the tale Not more than once a minute.
Anon, to sudden silence won, In fancy they pursue The dream-child moving through a land Of wonders wild and new, In friendly chat with bird or beast - And half believe it true.
And ever, as the story drained The wells of fancy dry, And faintly strove that weary one To put the subject by, 'The rest next time -It is next time!' The happy voices cry.
Thus grew the tale of Wonderland Thus slowly, one by one, Its quaint events were hammered out - and now the tale is done, And home we steer, a merry crew, Beneath the setting sun.
Alice! a childish story take, And with a gentle hand Lay it where Childhood's dreams are twined In Memory's mystic band, Like pilgrim's wither'd wreath of flowers Plucked in far-off land
żyję z rozpędu, z rozpędu jem i piję, palę też z rozpędu. zarwane noce odsypiam w dzień, by nie popadać w histerię nie myślę za wiele, lubię kwiaty w doniczkach na oknie, i dziewczyny o długich nogach, sypiam przy szeroko otwartym oknie z widokiem na park...
Siadłem sobie koło baru Patrzę w koło a karaluch Jeden z drugim, z siódmym ósmy Namawiają do rozpusty Jakieś dziewcze bladolice Co dość duże miała ...oczy { licencia poetica} Inny znów, gdy otarł buzię Mówi do Barmana - DużE PiFko bracie lej Wszak nie jestem żaden gej! Jam karakan jest heteryk, Mam szabelkę i ordery I nie jedną z tych tu dam Znam aż nadto dobrze, znam! Był też starszy, z buzią w ciup, Mówi - Łyknij ze mną ciut Wnet odejdą w dal twe troski Gdy poczujesz w ustach boski Smak tej wódzi, co jak wiesz Wstępęm do wieczności jest. Człowiek ze mnie jest bywały I nie jedno już widziały moje oczy - mówię doń Chetnie skocze w wódzi toń Zwłaszcza że na dworze plucha W głowie myśli zawierucha A na sercu jakoś dżdżysto... Wiec wypilim - za artystów, Za panienki, byłe żony, Za kochanki i lampiony Co to Bóg wie kto zapalił... Tak se z karakanem chlalim Żaden ze mnie jest rasista Wiec powiadam - Niechaj czysta Wódka dziś połączy nas! Jak wypilim, świat mój zgasł...
1 komentarz:
All in the golden afternoon
Full leisurely we glide;
For both our oars, with little skill,
By little hands are plied
While little hands make vain pretence
Our wanderings to guide
Ah, cruel Three! In such an hour
Beneath such dreamy weather,
To beg a tale of breath too weak
To stir the tiniest feather!
Yet what can one poor voice avail
Against three tongues together?
Imperious Prima flashes forth
Her edict to 'begin it'-
In gentler tone Secunda hopes
'There will be nonsense in it!' -
While Tertia interrupts the tale
Not more than once a minute.
Anon, to sudden silence won,
In fancy they pursue
The dream-child moving through a land
Of wonders wild and new,
In friendly chat with bird or beast -
And half believe it true.
And ever, as the story drained
The wells of fancy dry,
And faintly strove that weary one
To put the subject by,
'The rest next time -It is next time!'
The happy voices cry.
Thus grew the tale of Wonderland
Thus slowly, one by one,
Its quaint events were hammered out -
and now the tale is done,
And home we steer, a merry crew,
Beneath the setting sun.
Alice! a childish story take,
And with a gentle hand
Lay it where Childhood's dreams are twined
In Memory's mystic band,
Like pilgrim's wither'd wreath of flowers
Plucked in far-off land
Prześlij komentarz