czwartek, 29 listopada 2007

listy Schindlera


mazozoll, gwizdek, janic, majewa, zdunek, staszewski i inni...
poznań 1997

środa, 28 listopada 2007

twierdzenie Fermata


Kawa, najlepiej ze skrecanego włoskiego exppresso,
z odrobiną cynamony i goździków.
Może być też szczypta świeżo zmielonego imbiru.
Czarna.
Koniecznie goraca!
I z cukrem - życie jest wystarczająco gorzkie.
W wersji dla hedonistów z paroma gramami
dwunastoletniej Chivas Regal.
Najlepiej w towarzystwie zielonookiej studentki matematyki -
przy okazji mozna porozmawiać o twierdzeniu Fermata
i krzywych w czasoprzestrzeni...

wtorek, 27 listopada 2007

you, me & they


wszyscy jesteśmy częścią jakiegoś kosmicznego żartu...

poniedziałek, 26 listopada 2007

podróż siódma


Gdy w poniedziałek, drugiego kwietnia, przelatywałem w pobliżu Betelgeuzy, meteor, nie większy od ziarna fasoli zwanej jaśkiem, przebił pancerz, strzaskał regulator ciągu i część sterów, wskutek czego rakieta straciła zdolność manewrowania. Włożyłem skafander, wyszedłem na jej powierzchnię i próbowałem naprawić urządzenie, ale przekonałem się, że aby przykręcić rezerwowy ster, który wziąłem ze sobą przezornie, potrzebna mi jest pomoc drugiego człowieka. Konstruktorzy zaprojektowali rakietę tak nierozsądnie, że ktoś musiał przytrzymywać kluczem główkę śruby, podczas kiedy ktoś drugi dociągałby mutrę. Zrazu nie przejąłem się tym szczególnie i kilka godzin straciłem na usiłowaniach przychwycenia jednego klucza sto­pami, podczas gdy ręką dokręcałbym śrubę z drugiej strony. Ale minęła pora obiadu, a wysiłki moje nie dały rezultatu. Kiedy raz już mi się prawie udało, klucz wyskoczył spod stopy i pomknął w przestrzeń kosmiczną. Tak więc nie tylko niczego nie naprawiłem, ale straciłem jeszcze cenne narzędzie i tylko patrzyłem bezsilnie, jak oddala się, coraz mniejszy na tle gwiazd...
St.Lem

niedziela, 25 listopada 2007

piątek, 23 listopada 2007

czwartek, 22 listopada 2007

zacięcie


zamarła-zacięcie-Motyka-1984
klimecki

środa, 21 listopada 2007

letting go


Ani chwili dłużej nie będzie więźniem swej przeszłości -
żalów, traumy, bólu i cierpienia.
Wierzy w cuda i radosną, spełnioną przyszłość.
Ma odwagę odpuścić i odpuszcza.
Wszystko.
Czas.

wtorek, 20 listopada 2007

poniedziałek, 19 listopada 2007

filozofia tanga


Karol Marks był wielkim zwolennikiem nowych prądów w tańcu. Jego dialektyczno-rewolucyjne przejścia
od colgad do volcad (i z powrotem)
budziły zawiść mniej utalentowanych eksperymentatorów.
Tradycjonalistom zwykł powtarzać:
"nie z przeszłości, ale z przyszłości winniśmy czerpać naszą poezję".
W ostatnim czasie skrajna komercjalizacja tanga
budzi coraz głośniejszy protest.
Najlepszym wyrazicielem poglądów "kontestatorów"
jest Guy Debord, autor przenikliwej książki
"Społeczeństwo tango-show".
Pierwszy akapit owej książki napisał ponoć
rozczarowany pokazami zorganizowanymi w ramach festiwalu CITA:
"Wszystko, co dawniej przeżywano bezpośrednio,
oddaliło się, przybierając postać przedstawienia"...

niedziela, 18 listopada 2007

sobota, 17 listopada 2007

miau...


"Bóg stworzył puszysty kłębek, który z braku lepszego pomysłu nazwał Kotem. Przyjrzał się Swemu dziełu i pokręcił głową. To nie było dokładnie to, co zamyślił.
Uniósł stworzenie wysoko w powietrze, a ono zwisło bezwładnie z Jego dłoni. Wypuścił je z ręki, a ono plasnęło o ziemię i rozpłaszczyło się niczym naleśnik. Kiedy Bóg skrzyżował przednie łapy kota na jego piersiach, a tylne splótł w pozycję lotosu, stworzenie nawet nie drgnęło.
Zaciekawiony Bóg przewracał kota z boku na bok, rozciągając jego ciało tak, że stało się prawie dwa razy dłuższe. Potem zwinął je w małą kulkę, skręcając, zginając i ugniatając. Stworzenie nawet nie otworzyło oczu.
Bóg podrapał się po brodzie z niedowierzaniem. Nie był pewien, czy ma się śmiać, czy płakać. Wiedział, oczywiście, że to, co właśnie stworzył, trudno zaliczyć do cudów.
Ale nie miał już czasu na żadne zmiany - ostateczny termin siedmiu dni był tuż-tuż.
- No trudno. - Wzruszył ramionami. - Nie wszystko zawsze musi się udać.
Kot, nie poświęcając ani chwili uwagi swemu pojawieniu się na ziemi, zwinął się w kłębek i znowu zasnął."

piątek, 16 listopada 2007

17P/Holmes


z RozMuFFek BarOwyCH -
"Wpadł do Baru jak kometa,
machnął ogonem
i tyle go widzieli..."

czwartek, 15 listopada 2007

beaujolais nouveau


Nie do końca potrafił zrozumieć tego święta -
cóż to za rozkosz upijać sie winem
które jest
jak nie do końca dojrzała panienka...
Specjaliści mówią że tegoroczne beaujolais nouveau
jest "szorskie" w smaku i ta "szorskość"
jest "długa"...
Wino marki "Wino",
też było "szorstkie" w smaku
nawet wyjątkowo "szorstkie",
ale czy to o to właśnie chodziło - nie pamietał...

środa, 14 listopada 2007

wtorek, 13 listopada 2007

mat w trzech posunięciach


"Gdy usiłuję dać komuś mata, nie mogę wątpić, czy figury same nie zamieniły się miejscami i czy zarazem moja pamięć nie płata mi figla którego nie zauważam"
L.Wittgenstein

poniedziałek, 12 listopada 2007

niedziela, 11 listopada 2007

kościelec


nie zbaczaj ze szlaku
nie chodź na skróty
nie hałasuj...

sobota, 10 listopada 2007

piątek, 9 listopada 2007

czwartek, 8 listopada 2007

środa, 7 listopada 2007

dama kier


nie igraj z jej uczuciem bo zapłacisz za to głową
i nie mów że Cię nie ostrzegałem...

poniedziałek, 5 listopada 2007

tabanuka z deszczowego lasu


Opowiedziała mi historię życia jednego wiatru, który wedrując z Afryki przez Atlantyk ku amerykanskim tropikom nabiera ogromnej mocy niszczącej.
Historię życia tropikalnego lądu, dla którego ten wiatr jest tylko kolejnym epizodem, historię życia lasu z tego lądu; lasu, który jest przygotowany na przyjście wiatru.
W lesie tym rosną drzewa stare i poteżne, mądre historią wielu wichrowych katastrof.
Drzewa te stawiają opór nawałnicy nie pojedynczo lecz wspólnie, ponieważ splotły sie wszystkie korzeniami.
I nie ma takiego wiatru, który mógłby je obalić...

niedziela, 4 listopada 2007

it's anybody in?


Rozmyty z lekka był
jakby szukał kogoś czy też może bardziej czakał,
tak czy inaczej, ciężki to był wieczór.
Teraz powoli zbiera wspomnienia
czyjeś imie, spojrzenie,
drobiazgi takie...